Więcej w artykule 
Rzeczywiście, poziom “kreatywności”, który można przypisać decyzjom niektórych polityków, często zaskakuje – niestety nie zawsze pozytywnie. Najnowszy pomysł Przemysława Czarnka, ministra edukacji, znów wzbudził ogromne kontrowersje i komentarze w całym kraju. Zmiany, które proponuje lub wprowadza, coraz częściej postrzegane są jako próba cofnięcia polskiej edukacji do czasów minionych – pełnych sztywnych ram, ideologii i ograniczania swobód nauczycieli oraz uczniów.
Czarnek słynie z decyzji, które – zamiast rozwijać nowoczesne podejście do nauczania – skupiają się na promowaniu jednej, konkretnej wizji świata. Reforma podstawy programowej, nacisk na nauczanie historii z jednej perspektywy, zwiększenie roli religii w szkołach czy ograniczanie autonomii nauczycieli to tylko niektóre z działań, które wywołały szeroką falę krytyki.
Jego najnowszy pomysł (szczegóły w artykule poniżej) zdaje się jeszcze bardziej oderwany od realiów współczesnego świata i potrzeb młodzieży. Komentatorzy zarzucają mu oderwanie od rzeczywistości, brak konsultacji społecznych oraz ignorowanie głosu ekspertów i samych nauczycieli.
Choć hasła o “tradycyjnych wartościach” mogą brzmieć atrakcyjnie dla pewnej grupy wyborców, coraz więcej osób widzi w nich narzędzie do politycznego sterowania edukacją. A to już nie jest kreatywność – to manipulacja. Przyszłość polskiej szkoły wymaga innowacji, otwartości i dialogu, a nie narzucania jedynej słusznej wizji.
Cały artykuł przeczytasz poniżej – i sam ocenisz, czy to rzeczywiście “niesamowita kreatywność”, czy raczej polityczny kabaret.
