Warszawa, 30 czerwca 2025 r. — W polskich mediach społecznościowych zawrzało po tym, jak znany działacz narodowy, Marcin K., opublikował na swoim profilu zdjęcie nieznanej kobiety, sugerując, że brała ona udział w „przestępstwie przeciwko państwowości”. Post szybko obiegł Internet i wywołał burzę komentarzy.
Na zdjęciu widać młodą kobietę z flagą UE na ramionach, stojącą w tłumie demonstrantów podczas sobotniego marszu w centrum Warszawy. Marcin K., znany z kontrowersyjnych i często skrajnych poglądów, napisał pod fotografią: „Zdrada ma twarz. Oto osoba, która nawoływała do obalenia porządku konstytucyjnego. Czy prokuratura już działa?”
Wpis wywołał natychmiastową reakcję opinii publicznej. Wielu internautów zarzuciło działaczowi szerzenie nienawiści i bezpodstawne oskarżenia. Pojawiły się też głosy, że mógł naruszyć dobra osobiste kobiety, publikując jej wizerunek bez zgody i przypisując jej działalność przestępczą.
Do sprawy odniosła się również Fundacja Wolne Społeczeństwo, zapowiadając pozew cywilny przeciwko Marcinowi K. — „Widzimy tu klasyczny przykład publicznego zniesławienia i narażenia kobiety na hejt. Takie działania są nie tylko niemoralne, ale i karalne” — powiedziała mec. Elżbieta Nowak, prawniczka fundacji.
Z kolei Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała, że w chwili obecnej nie prowadzi żadnego postępowania z udziałem kobiety widocznej na zdjęciu i że wpis działacza „nie ma żadnego umocowania w faktach”.
Marcin K. nie wycofał się z publikacji ani nie przeprosił. W kolejnym poście stwierdził, że „ma prawo do opinii i walki o suwerenność narodową”.
Sprawa pokazuje, jak niebezpieczne mogą być publiczne oskarżenia w erze mediów społecznościowych i jak cienka bywa granica między wolnością słowa a zniesławieniem.