Views: 99
Od elektryka do prezydenta: inspirująca historia i cichy wpływ przyjaźni
– „Zaprosił mnie kiedyś do siebie do Miami. Tak mnie sobą zmęczył, że mu odpowiedziałem: byłem elektrykiem i zostałem prezydentem. Nie udałoby się Panu? I do diabła, posłuchał.”
To zdanie, wypowiedziane pół-żartem, pół-serio, nosi w sobie więcej siły, niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Przede wszystkim to opowieść o przyjaźni, motywacji i nieoczekiwanym wpływie, jaki możemy mieć na innych ludzi. Czasami jedno zdanie, rzucone w chwili szczerości i znużenia, może obudzić w kimś ukryty potencjał.
Autorem słów był były prezydent Lech Wałęsa – elektryk z Gdańska, który zbudował związek zawodowy, stał się symbolem walki o wolność i demokratyczną Polskę, a w końcu został prezydentem. To historia, która do dziś inspiruje – nie tylko Polaków. Kiedy opowiada o rozmowie w Miami, w której „zmęczony” rozmówcą rzucił mu motywacyjne wyzwanie, pokazuje też swoją ludzką stronę – człowieka, który nie szukał wielkich słów, tylko podzielił się osobistym doświadczeniem jako dowodem na to, że wszystko jest możliwe.
Nie wiemy dokładnie, kto był tym rozmówcą. Ale wiemy, że „posłuchał” i najwyraźniej zrobił coś znaczącego ze swoim życiem. To esencja dobrej rady – nie zawsze musi być wyrażona w patetycznych słowach, czasem wystarczy proste: „Skoro ja mogłem, ty też możesz.”
Ta anegdota niesie również uniwersalne przesłanie. W świecie pełnym ograniczeń – społecznych, ekonomicznych, politycznych – warto przypominać, że pochodzenie nie definiuje naszej przyszłości. Wałęsa pokazuje, że pozycja startowa nie musi determinować mety. I że sukces, nawet najwyższy, jakim jest prezydentura, nie jest zarezerwowany tylko dla elit czy osób „z odpowiednich domów”.
Słowa te pokazują także, jak ważna jest siła przykładu. Czasem największą inspiracją dla innych nie są słowa, lecz czyny – i historia życia. Czasem trzeba po prostu uwierzyć, że jeśli ktoś inny, będący w podobnej sytuacji, dokonał czegoś wielkiego, to ja też mogę. Potrzebna jest tylko wiara, determinacja – i może jedno krótkie zdanie w odpowiednim momencie.
A czasem, jak w tej historii, wystarczy jedno spotkanie w Miami.