Z nieoficjalnych doniesień medialnych wynika, że Karol Nawrocki – prezes Instytutu Pamięci Narodowej – miał podjąć decyzję o usunięciu lub przerobieniu swoich tatuaży kibicowskich, rzekomo na polecenie Prawa i Sprawiedliwości. Sprawa budzi wiele emocji i rodzi pytania o granice wpływu partii politycznych na życie prywatne osób piastujących wysokie stanowiska w instytucjach publicznych.
Tatuaże, szczególnie te związane z kibicowskim ruchem, często niosą za sobą określony przekaz – mogą symbolizować lojalność wobec klubu, ale także ideologie lub postawy, które nie zawsze są zgodne z oficjalnym wizerunkiem państwowych instytucji. W przypadku Nawrockiego, który kieruje IPN-em – instytucją odpowiedzialną za badanie i popularyzowanie historii najnowszej Polski – każdy element jego wizerunku może mieć znaczenie symboliczne i polityczne.
Według niepotwierdzonych informacji, to kierownictwo PiS miało wyrazić zaniepokojenie możliwością skojarzenia prezesa IPN z kontrowersyjnym środowiskiem stadionowym. W efekcie Nawrocki miał zostać poproszony o „oczyszczenie” swojego wizerunku – usunięcie tatuaży lub ich zakamuflowanie. Nie wiadomo jednak, czy decyzja została faktycznie podjęta z inicjatywy partii, czy była to jego własna próba dostosowania się do politycznych oczekiwań.
Cała sprawa pokazuje, jak silne są mechanizmy kontroli wizerunkowej w polskiej polityce. Osoby na świeczniku często muszą dokonywać osobistych kompromisów, by sprostać wymaganiom partyjnych struktur i opinii publicznej. Nawet tak prywatna sprawa jak tatuaż może stać się elementem politycznej układanki.