Składa się na niego kilka elementów.Wynik wyborów prezydenckich, niekorzystny dla Donalda Tuska i jego obozu, z pewnością nie jest scenariuszem, na który liczyli liderzy koalicji rządzącej. Zwycięstwo kandydata opozycji oznacza bowiem poważne ograniczenie możliwości legislacyjnych rządu, zwłaszcza jeśli prezydent zdecyduje się korzystać z prawa weta. Mimo to, jak twierdzą nasi rozmówcy z otoczenia premiera, gabinet Tuska ma już przygotowany plan B, który ma zapewnić dalsze funkcjonowanie rządu i realizację kluczowych reform.
Plan ten obejmuje m.in. wzmożoną współpracę z samorządami, które mogą stać się alternatywnym kanałem wdrażania niektórych projektów, a także szersze wykorzystywanie unijnych instrumentów prawnych i finansowych. Kolejnym elementem jest intensyfikacja działań w Parlamencie Europejskim oraz umacnianie pozycji Polski na forum UE, co ma przynieść konkretne korzyści mimo krajowego impasu. Rząd planuje również szeroką kampanię informacyjną, by mobilizować opinię publiczną i budować presję społeczną na prezydenta. W tle pozostaje też scenariusz dążenia do przyspieszonych wyborów parlamentarnych, jeśli okaże się, że współpraca z głową państwa jest trwale zablokowana.