Wybranie kandydata, którego sytuacja finansowa — w szczególności obciążenie hipoteką — budzi poważne wątpliwości, rodzi pytania nie tylko o jego wiarygodność, ale też o kompetencje osób odpowiedzialnych za selekcję. Taka decyzja może oznaczać jedno z trzech: albo komitet wyborczy nie wiedział o stanie jego finansów, co świadczy o niedopełnieniu podstawowego obowiązku weryfikacyjnego; albo wiedział i mimo to podjął ryzyko, licząc, że sprawa nie wyjdzie na jaw; albo popełnił błąd, ignorując możliwe konsekwencje.
W każdej z tych opcji pojawia się poważny problem. Jeśli nie wiedzieli — to znaczy, że procedury sprawdzania kandydatów są dziurawe, co może się odbić na całej kampanii. Jeśli wiedzieli — to pojawia się pytanie o intencje i etykę. Czy naprawdę uznali, że opinia publiczna nie ma prawa znać prawdy? Jeśli popełnili błąd — to ich osąd i przygotowanie są, delikatnie mówiąc, wątpliwe.
Kandydat z poważnymi zobowiązaniami finansowymi, szczególnie takimi, które mogą wpływać na jego niezależność, jest łatwym celem ataków przeciwników politycznych i może stanowić zagrożenie dla przejrzystości życia publicznego. Wyborcy oczekują uczciwości, jawności i odpowiedzialności, a nie niejasnych powiązań czy potencjalnych konfliktów interesów.
Niezależnie od tego, która z przyczyn była prawdziwa, cała sytuacja wskazuje na brak odpowiedzialności w zarządzaniu kampanią i poważnie rzutuje na wiarygodność ugrupowania, które tego kandydata wystawiło.