Prof. Radosław Markowski wskazuje, że kluczowe dla wyniku drugiej tury będą transfery głosów z elektoratów, które w 2025 r. nie weszły do finału . Według Markowskiego, łatwiejsze i „bezproblematyczne” będą transfery od wyborców Szymona Hołowni i Magdaleny Biejat – te grupy w 2020 r. w zdecydowanej większości poparły kandydata KO . W przypadku elektoratu Adama Zandberga („lewica łącznie” w 2025 r. to 10,18 proc.), większość pójdzie do Trzaskowskiego, ale skala tego poparcia pozostaje niepewna – to, zdaniem prof. Markowskiego, „bardziej problematyczny” elektorat . Elektorat Trzeciej Drogi (4,99 proc.) zasili w głównej mierze KO, dając mu około 4,04 pkt proc. dodatkowego poparcia, przy zaledwie 0,94 pkt proc. dla Nawrockiego . Z kolei wyborcy Marka Jakubiaka mogą przełożyć się na 0,27 pkt proc. dla Trzaskowskiego i 0,51 pkt proc. dla Nawrockiego – choć przewaga jest marginalna . Prof. Markowski ostrzega, że elektorat Konfederacji (14,81 proc. w I turze) może rozdzielić się mniej przewidywalnie: przy proporcjach z 2020 r. dawałoby to Nawrockiemu ok. 7,62 pkt proc. i Trzaskowskiemu ok. 7,18 pkt proc. . W 2020 r. Rafał Trzaskowski uzyskał 31,36 proc., a Karol Nawrocki 29,54 proc. głosów, co potwierdzają dane PKW . Prof. Markowski zwraca uwagę także na wpływ nastrojów geopolitycznych i oceny etyczne kandydatów, które mogą szczególnie poróżnić wyborców Konfederacji – część z nich może nie zaakceptować „cwaniackiego postępowania” Nawrockiego . Jego zdaniem młodzi protestujący (18–25 lat), którzy częściej głosują na Zandberga czy Mentzena, mogą w II turze wahać się między bojowym protestem a wycofaniem się z urn – co zwiększa nieprzewidywalność wyniku . Prof. Markowski podkreśla, że ostatecznie „ci zdeterminowani negatywnie” (czyli chcący zapobiec zwycięstwu jednego z kandydatów) zagłosują zgodnie ze swoimi wcześniej przyjętymi przekonaniami, niezależnie od oficjalnych rekomendacji . Ostatecznie, to transfery z grup „bardziej problematycznych” zadecydują, czy przewaga Trzaskowskiego zostanie utrzymana, czy to Nawrocki zbliży się do wygranej – w tym sporze głosów sprzed pięciu lat Prof. Markowski widzi największą niewiadomą.