Views: 66
Decyzja prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu tzw. „ustawy kneblującej” wywołała ogromną falę komentarzy w przestrzeni publicznej i medialnej. Kontrowersyjna nowelizacja Kodeksu karnego, która przewiduje surowsze kary za zniesławienie, w tym karę do 3 lat więzienia za naruszenie dobrego imienia instytucji publicznych lub osób pełniących funkcje publiczne, została przez wielu komentatorów określona jako próba uciszenia krytyki i ograniczenia wolności słowa.
Krytycy ustawy wskazują, że wprowadzenie tak surowych sankcji karnych może być używane jako narzędzie do tłumienia głosu obywateli, dziennikarzy i aktywistów, którzy w demokratycznym społeczeństwie mają prawo pytać, komentować i krytykować działania władz. W mediach społecznościowych pojawiło się wiele wpisów, w których internauci pytają ironicznie: „co trzeba mieć w głowie, żeby podpisać taką ustawę?” — co wyraża rozczarowanie i frustrację decyzją głowy państwa.
Środowiska dziennikarskie, organizacje pozarządowe oraz obrońcy praw człowieka alarmują, że nowelizacja może prowadzić do efektu mrożącego, zniechęcając ludzi do otwartego wyrażania opinii w obawie przed konsekwencjami prawnymi. Wielu komentatorów podkreśla, że zamiast wzmacniać przejrzystość i odpowiedzialność instytucji publicznych, władze próbują odgórnie narzucić narrację i zamknąć usta krytykom.
Z drugiej strony, zwolennicy nowelizacji twierdzą, że celem ustawy jest ochrona dobrego imienia osób publicznych przed bezpodstawnym oszczerstwem, hejtem i fałszywymi oskarżeniami. Ich zdaniem, wolność słowa nie powinna być równoznaczna z przyzwoleniem na pomówienia i zniewagi, a nowe przepisy mają zapewnić większe poczucie bezpieczeństwa dla osób sprawujących odpowiedzialne funkcje publiczne.
Jednak skala krytyki oraz tempo, w jakim ustawa została podpisana, pokazują, że dla wielu obywateli priorytetem jest obrona demokracji, transparentności i wolnych mediów. W opinii wielu prawników, nowe przepisy mogą być sprzeczne z konstytucyjnym prawem do wolności wypowiedzi i w przyszłości mogą stać się przedmiotem rozważań Trybunału Konstytucyjnego lub skarg do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Ostatecznie decyzja prezydenta Dudy stała się kolejnym punktem zapalnym w debacie na temat kondycji polskiej demokracji. Dla jednych to dowód na oddalanie się od wartości europejskich i osłabianie społeczeństwa obywatelskiego, dla innych — próba uporządkowania sfery publicznej. Jedno jest pewne — „ustawa kneblująca” na długo pozostanie symbolem sporu o granice wolności słowa w Polsce.