Ostatnie napięcia między prezydentem Andrzejem Dudą a premierem Donaldem Tuskiem skupiły się wokół kwestii ochrony zachodniej granicy Polski. Duda publicznie zapytał Tuska o działania rządu w tym zakresie, co spotkało się z szerokim odzewem polityków i komentatorów. Co więcej, pojawiły się kontrowersyjne sugestie, jakoby premier realizował „tajny plan” Niemiec, co dodatkowo podsyciło emocje w debacie publicznej.
Prezydent Duda, który od dłuższego czasu pozostaje w sporze politycznym z obecnym rządem, wyraził swoje obawy dotyczące potencjalnych zagrożeń na granicy zachodniej, zwłaszcza w kontekście migracji i bezpieczeństwa narodowego. Choć temat bezpieczeństwa granic zazwyczaj koncentruje się na wschodniej granicy Polski, czyli na relacjach z Białorusią i Rosją, tym razem prezydent skierował uwagę opinii publicznej na granicę z Niemcami. Jego pytanie do Tuska można interpretować jako próbę podważenia działań rządu i zasugerowania, że premier może realizować politykę niesprzyjającą interesom Polski.
Sugestia, że Donald Tusk realizuje „tajny plan” Niemiec, nawiązuje do narracji obecnej w środowiskach prawicowych, które od lat oskarżają go o zbyt bliskie relacje z Berlinem. Krytycy Tuska wielokrotnie podkreślali jego wcześniejszą funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej oraz otwarte poparcie dla integracji europejskiej jako dowody na jego rzekome podporządkowanie interesom Niemiec. Jednak takie zarzuty mają głównie charakter polityczny i nie są poparte konkretnymi dowodami.
Reakcja rządu na pytania prezydenta była stanowcza. Przedstawiciele administracji Tuska uznali działania Dudy za element walki politycznej i próbę destabilizacji sytuacji wewnętrznej. Wskazali, że ochrona granic, zarówno wschodniej, jak i zachodniej, jest priorytetem rządu, a wszelkie sugestie o „tajnym planie” są nieuzasadnionymi teoriami spiskowymi.
Niezależnie od politycznych podziałów, temat bezpieczeństwa granic Polski pozostaje kluczowy, zwłaszcza w obliczu napięć międzynarodowych i kryzysu migracyjnego. Wzajemne oskarżenia między prezydentem a premierem jedynie pogłębiają polityczne podziały, zamiast przyczyniać się do wypracowania wspólnej strategii dla kraju.