To mógł być nasz prezydent, którego zazdrościłaby nam cała Europa, ale być może Polacy nie dorośli jeszcze do demokracji. Dziękujemy Rafałowi Trzaskowskiemu za nadzieję, którą wlał w nasze serca i walkę do samego końca………

By | July 13, 2025

To mógł być nasz prezydent, którego zazdrościłaby nam cała Europa, ale być może Polacy nie dorośli jeszcze do demokracji. Dziękujemy Rafałowi Trzaskowskiemu za nadzieję, którą wlał w nasze serca i walkę do samego końca…

Nadzieja, która tętniła w sercach milionów

W 2020 roku Polska stanęła przed historyczną szansą. Wybory prezydenckie były czymś więcej niż tylko walką o urząd. Były zderzeniem dwóch wizji kraju: jednej zamkniętej, opartej na lęku i konserwatyzmie, oraz drugiej – otwartej, nowoczesnej i europejskiej. Rafał Trzaskowski stał się symbolem tej drugiej wizji. Dla wielu z nas był nie tylko kandydatem. Był iskrą nadziei, powiewem świeżości, oddechem nowoczesnej Polski w dusznej atmosferze podziałów i nienawiści.

Nie przegrał z powodu braku kompetencji. Nie przegrał z braku poparcia. Przegrał, bo mierzył się z machiną, która przez lata budowała swoją siłę na propagandzie, manipulacji i zastraszaniu. Mimo wszystko – dotarł do drugiej tury, zdobył miliony głosów i zjednoczył obywateli, którzy długo czuli się bezsilni. Dla wielu młodych ludzi to właśnie Rafał Trzaskowski był pierwszym politykiem, z którym się identyfikowali – nie przez obietnice, ale przez styl, klasę i wizję.

Prezydent, którego mogła nam zazdrościć Europa

Europa patrzyła na kampanię Trzaskowskiego z uznaniem. Wielojęzyczny, kulturalny, otwarty, z doświadczeniem samorządowym i europejskim. Reprezentował to, czego potrzebuje współczesna demokracja: empatię, nowoczesność, umiejętność łączenia różnych środowisk. Na tle wielu europejskich liderów – wypadał imponująco. Jego poglądy były jasne: wolność mediów, praworządność, prawa człowieka, zielona transformacja, innowacje, wzmocnienie samorządów.

Mógł być nie tylko prezydentem Polski – mógł być głosem Europy Środkowo-Wschodniej w świecie, który coraz bardziej potrzebuje przywódców z wizją, a nie tylko zarządców interesów. Widzieliśmy w nim nie tylko polityka – widzieliśmy w nim męża stanu. Kogoś, kto godnie reprezentowałby nas na forum międzynarodowym, bez kompleksów i bez podsycania wrogości. Kogoś, kto potrafiłby mówić do obywateli nie jak do poddanych, lecz jak do równych sobie.

Może Polacy nie dorośli do demokracji…

To zdanie boli, ale trzeba je wypowiedzieć. Bo jak inaczej wytłumaczyć, że człowiek z wizją, sercem i kompetencją przegrał z kandydatem, którego kampania opierała się głównie na straszeniu „ideologią LGBT” i ciągłym konflikcie z Zachodem? Czy naprawdę w XXI wieku wciąż jesteśmy tak łatwi do zmanipulowania? Czy naprawdę wystarczy straszyć gejami, Niemcami i uchodźcami, żeby zdobyć władzę?

Może jeszcze nie dorośliśmy do tego, by wybierać mądrze, ponad podziałami. Może dla wielu demokracja to tylko rytuał – pójście do urny raz na pięć lat – a nie świadome uczestnictwo w życiu obywatelskim. Może wciąż zbyt łatwo dajemy się oszukiwać, zbyt łatwo odwracamy wzrok od kłamstw, byle tylko „naszym było lepiej”.

Ale nawet jeśli dziś wydaje się, że wygrał cynizm, to historia pokazuje, że prawda ma dłuższy oddech. Demokracja to maraton, nie sprint. I choć Rafał Trzaskowski nie został prezydentem, to jego kampania obudziła w ludziach coś, czego już nie da się zgasić.

Dziękujemy za nadzieję

Rafał Trzaskowski dał coś więcej niż tylko program wyborczy. Dał emocję. Dał uczucie, że Polska może być inna. Że polityka nie musi być brutalna, że można mówić do ludzi z godnością. Że polityk może słuchać, a nie tylko przemawiać. Jego spotkania z wyborcami były pełne energii, śmiechu, wzruszeń. Ludzie przychodzili całymi rodzinami, z dziećmi, z transparentami, ze łzami w oczach. Bo czuli, że to nie tylko polityczne wydarzenie – to przebudzenie społeczne.

Dziękujemy za tę nadzieję. Za to, że nie bał się mówić o trudnych sprawach. Że nie uciekł przed odpowiedzialnością. Że zamiast szukać konfliktów – szukał mostów. Że nie wchodził w brudne gierki, nawet jeśli oznaczało to przegraną. Pokazał, że można być politykiem bez pogardy. Bez pychy. Bez manipulacji.

Dziękujemy za walkę do samego końca

Być może najtrudniejsze w polityce jest walczyć, wiedząc, że przeciwnik gra nieczysto. Ale Trzaskowski nie odpuścił. Jeździł, przemawiał, spotykał się, mobilizował. Wiedział, że nie walczy tylko o fotel prezydenta. Walczył o ducha Polski. O przyszłość naszych dzieci. O to, byśmy nie musieli wstydzić się własnego kraju.

Ta walka nie poszła na marne. Jego wynik w wyborach pokazał, że Polska nie jest jednolita. Że istnieje druga Polska – ta, która wierzy w wolność, równość i dialog. Nawet jeśli przegrała o włos, to udowodniła, że istnieje i że ma siłę.

Trzaskowski nie zniknął po przegranej. Nie obraził się. Nie uciekł do cienia. Wręcz przeciwnie – stał się jeszcze silniejszym liderem, organizując Campus Polska Przyszłości, wspierając młodych, budując nowe struktury. Pokazał, że prawdziwe przywództwo nie kończy się z przegraną. Wręcz przeciwnie – tam się dopiero zaczyna.

Obywatelska obietnica

Dziś, kiedy demokracja wciąż wymaga naszej troski, musimy wrócić do tej iskry, którą dał nam Trzaskowski. Do tej nadziei, która poruszyła miliony. Nie po to, by budować kult jednostki. Ale po to, by budować społeczeństwo obywatelskie, które nie pozwoli już nikomu odebrać sobie głosu.

Może nie jesteśmy jeszcze tam, gdzie powinniśmy być. Może czasem się cofamy, potykamy. Ale jeśli będziemy pamiętać, że mamy po swojej stronie takich ludzi jak Rafał Trzaskowski – to znaczy, że nie wszystko stracone. Że jest ktoś, kto przypomni nam, co to znaczy być obywatelem. Co to znaczy mieć wpływ.

Podziękowanie pełne wiary

Dziękujemy, Panie Prezydencie Warszawy. Dziękujemy za to, że był Pan światłem, kiedy wielu z nas tonęło w politycznej ciemności. Dziękujemy za styl, za klasę, za godność. Za to, że nie musieliśmy się Pana wstydzić. Za to, że pokazuje Pan, iż można być silnym bez agresji, twardym bez nienawiści, liderem bez pogardy.

Nie był Pan prezydentem urzędu. Ale był Pan prezydentem naszych serc. I to być może najtrudniejszy, ale i najpiękniejszy mandat, jaki można otrzymać.

Polska demokracja jeszcze żyje. A Rafał Trzaskowski jest tego żywym dowodem.
Niech ta historia nie będzie końcem. Niech będzie początkiem.