Views: 44
“Teraz to ja nie gram” – niepozorna deklaracja zaszufladkowała go na całe piłkarskie życie. Odmówił wejścia na boisko samemu Kazimierzowi Górskiemu! Zadziałało jak klątwa rzucona na samego siebie…
Był jednym z najbardziej obiecujących piłkarzy młodego pokolenia lat 70. Miał talent, szybkość, przegląd pola i… pecha. Zbigniew C., nazwisko dziś już niemal zapomniane, trafił do szerokiej kadry reprezentacji Polski prowadzonej przez legendarnego Kazimierza Górskiego. To miała być jego szansa – mecz towarzyski przed kluczowymi spotkaniami eliminacyjnymi. Miał wejść z ławki, pokazać się i udowodnić, że zasługuje na miejsce w składzie obok Lubańskiego czy Deyny.
Ale wtedy, gdy trener Górski spojrzał na niego i rzucił: „Zbyszek, rozgrzewaj się, zaraz wchodzisz”, padły słowa, które miały zaważyć na całej jego karierze: „Teraz to ja nie gram”.
Do dziś nie wiadomo, co nim wtedy kierowało. Dumą? Złością? Brakiem motywacji? Jak sam po latach mówił – „Byłem zły, że nie wszedłem wcześniej. Czułem się niedoceniony. Emocje wygrały z rozsądkiem”. Górski, znany z ojcowskiego podejścia, był jednak stanowczy: więcej Zbyszka do kadry nie powołał. I nikt inny również.
Odmowa wejścia na boisko przeciwko woli trenera stała się symboliczną granicą. Choć Zbigniew C. nadal grał w klubie, jego nazwisko zostało na zawsze obciążone tą jedną decyzją. Zamiast spełnionej kariery – legenda o „tym, który odmówił Górskiemu”.
Dziś to przestroga dla młodych sportowców. Czasem jedna chwila buntu może stać się cieniem na całe życie. I choć talent może otwierać drzwi, to pokora i rozsądek decydują, kto przez nie naprawdę przejdzie.