Ta sytuacja, kiedy nawet recenzent twojej pracy się za ciebie wstydzi
To uczucie, kiedy oddajesz swoją pracę – referat, esej, artykuł naukowy czy jakiekolwiek inne opracowanie – z dumą, przekonany, że zawarłeś w niej wszystko, co trzeba, a może nawet jesteś z siebie zadowolony. Potem jednak przychodzi recenzja. I nie jest to zwykła, konstruktywna krytyka. Nie. To coś więcej. To moment, kiedy między wierszami recenzji czujesz… zażenowanie. Ale nie twoje. Recenzent się za ciebie wstydzi. I to czuć w każdym akapicie.
Komentarze są ostre, ale nie złośliwe – są po prostu szczere. Zwraca uwagę na błędy logiczne, niechlujny język, brak źródeł, a może i plagiat, który miałeś nadzieję, że „przejdzie niezauważony”. Styl? Brak. Spójność? Też nie. I choć recenzent nie pisze tego wprost, to możesz sobie wyobrazić jego minę: niedowierzanie, frustracja, a może i lekkie współczucie. Nie po to ktoś poświęca czas na czytanie i ocenianie twojej pracy, żeby trafić na coś, co wygląda, jakby zostało sklecone w pół godziny przed terminem oddania.
To uczucie wstydu, które zaczyna się pojawiać, nie jest już tylko twoje. Wiesz, że zawiodłeś nie tylko siebie, ale i oczekiwania osoby, która chciała zobaczyć chociaż minimum staranności. Ta sytuacja to nie tylko lekcja pokory. To sygnał alarmowy, że trzeba zacząć traktować swoją pracę poważnie – bo jeśli nawet recenzent nie potrafi ukryć swojego zażenowania, to naprawdę coś poszło nie tak.