Przypominam, że sąd prawomocnie orzekł, że miałem prawo nazwać ich fundamentalistyczną sektą. – Radosław Sikorski…… Read more

By | June 27, 2025

Radosław Sikorski, jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich polityków, dyplomata, były minister spraw zagranicznych, a obecnie eurodeputowany, znany jest ze swojego ciętego języka, mocnych sądów i bezkompromisowego stylu wypowiedzi. W czerwcu 2025 roku ponownie znalazł się w centrum medialnej i politycznej uwagi za sprawą jednego zdania: „Przypominam, że sąd prawomocnie orzekł, że miałem prawo nazwać ich fundamentalistyczną sektą.”

To stwierdzenie nie padło w próżni — było odpowiedzią na długotrwały spór polityczno-medialny, który sięga jeszcze poprzedniej dekady. Sikorski od lat należy do najbardziej krytycznych głosów wobec skrajnej prawicy w Polsce, szczególnie wobec środowisk związanych z dawną władzą Prawa i Sprawiedliwości oraz blisko powiązanych z nią środowisk katolicko-narodowych. Użycie przez niego określenia „fundamentalistyczna sekta” było wyrazem jego opinii na temat ideologicznego zamknięcia, nietolerancji i ekstremizmu polityczno-religijnego, które jego zdaniem cechowały niektóre z tych środowisk.

Wypowiedź ta, która padła już kilka lat temu, została wówczas uznana przez przedstawicieli atakowanego obozu za zniesławienie i obrazę. W związku z tym doszło do procesu sądowego, w którym Sikorski został pozwany. Proces toczył się przez kilka lat, przechodząc przez kolejne instancje. Ostatecznie jednak sąd prawomocnie uznał, że wypowiedź Sikorskiego mieściła się w granicach wolności słowa oraz krytyki politycznej. Co ważne, sąd zwrócił uwagę, że w kontekście debaty publicznej politycy i osoby publiczne mają szerszy margines dopuszczalnej krytyki, a sformułowania, nawet ostre czy kontrowersyjne, są chronione, jeśli odnoszą się do działań publicznych lub wyrażają subiektywną ocenę, a nie stanowią bezpodstawnych oskarżeń o fakty.

Dla Sikorskiego było to ważne zwycięstwo nie tylko prawne, ale też symboliczne i polityczne. Swoją wypowiedź z czerwca 2025 roku, przypominającą o wyroku sądu, zamieścił w mediach społecznościowych — między innymi na platformie X (dawny Twitter), gdzie obserwuje go kilkaset tysięcy osób. Jego słowa szybko stały się viralem, były cytowane w mediach, komentowane przez dziennikarzy, prawników i polityków.

Dla jego zwolenników był to dowód, że w Polsce wciąż można bronić się przed ideologiczną opresją i nadużywaniem prawa do tłumienia krytyki. Dla przeciwników natomiast była to kolejna kontrowersyjna wypowiedź, która – ich zdaniem – nie służy budowaniu wspólnoty i jest przejawem pogardy wobec tradycyjnych wartości.

Warto przy tym zaznaczyć, że pojęcie „fundamentalistyczna sekta”, choć mocne, ma w języku publicystycznym i politycznym określone znaczenie. Nie musi ono odnosić się dosłownie do grupy religijnej, ale może symbolizować zamknięty krąg osób, które bezkrytycznie podążają za swoim liderem, wykazując brak otwartości na dialog, kompromis i inne poglądy. Sikorski użył tego określenia właśnie w takim znaczeniu – jako metafory ideologicznego dogmatyzmu, który jego zdaniem zdominował część życia publicznego w Polsce.

Sprawa ta wpisuje się także w szerszą dyskusję na temat granic wolności słowa w Polsce. Czy polityk może używać mocnego języka wobec oponentów? Czy sądy powinny ingerować w publiczne debaty, czy raczej chronić ich pluralizm? Gdzie leży granica pomiędzy ostrą krytyką a zniesławieniem? Wyrok w sprawie Sikorskiego stawia się często jako przykład orzeczenia, które broni wolności wypowiedzi, nawet jeśli ta wypowiedź może być dla kogoś nieprzyjemna czy obraźliwa.

Sikorski nie jest nowicjuszem, jeśli chodzi o ostre wypowiedzi. Przez całą swoją karierę polityczną znany był z tego, że potrafi mówić rzeczy, których inni się boją lub unikają. Zarówno jako minister, jak i później jako eurodeputowany, wielokrotnie wchodził w spory z politykami obozu prawicowego, z dziennikarzami i z różnymi środowiskami ideologicznymi. W jego przekonaniu — a często i w praktyce — ten styl przynosił mu nie tylko popularność wśród elektoratu liberalnego i centrowego, ale również wpływ na debatę publiczną.

Dla niektórych jego wypowiedzi były dowodem odwagi i przenikliwości, dla innych — przejawem arogancji i pogardy wobec inaczej myślących. Nie sposób jednak zaprzeczyć, że Sikorski odgrywa istotną rolę w polskiej polityce europejskiej i krajowej, i że jego głos — jakkolwiek kontrowersyjny bywa — jest słuchany.

Sprawa sądowa i jej finał mają również znaczenie symboliczne w kontekście szerszego procesu rozliczania poprzednich rządów i sposobu prowadzenia przez nie polityki informacyjnej, ideologicznej i prawnej. Po 2023 roku, gdy władza w Polsce uległa zmianie, wiele wcześniejszych decyzji i praktyk zostało poddanych rewizji. Wolność słowa, niezależność sądów, pluralizm mediów – wszystkie te wartości zaczęły być na nowo definiowane i bronione. Wyrok sądu w sprawie wypowiedzi Sikorskiego wpisuje się w ten proces przywracania standardów demokratycznych i europejskich.

W swojej dalszej działalności politycznej Radosław Sikorski wielokrotnie odwoływał się do kwestii praworządności, wolności słowa oraz obrony demokracji liberalnej. Jako europoseł aktywnie uczestniczy w debatach o przyszłości Unii Europejskiej, relacjach transatlantyckich, bezpieczeństwie międzynarodowym i polityce wschodniej. Jego doświadczenie jako byłego ministra i publicysty, a także jego osobisty temperament, czynią go jednym z bardziej wyrazistych graczy na europejskiej scenie politycznej.

W tym kontekście jego przypomnienie o wyroku sądu nie było jedynie aktem osobistego triumfu, ale również kolejnym głosem w obronie prawa do swobodnego wyrażania opinii i ostrzeżeniem przed powrotem do czasów, gdy prawo było narzędziem do tłumienia krytyki.

Wypowiedź Sikorskiego – jedno zdanie, które przeszło przez sądowy filtr i zostało uznane za dopuszczalne – stało się manifestem wolności słowa w dobie głębokich podziałów politycznych i ideologicznych. Dla jednych będzie symbolem odwagi, dla innych – kontrowersyjnego języka. Ale na pewno pozostanie ważnym momentem w historii polskiej debaty publicznej.