Prezydent Duda punktuje wystąpienie Sikorskiego: Szkoda, że padło wyborcze hasło, że mieliśmy do czynienia z partyjnymi wycieczkami….

By | April 25, 2025

Views: 23

**Prezydent Duda punktuje wystąpienie Sikorskiego: „Szkoda, że padło wyborcze hasło, że mieliśmy do czynienia z partyjnymi wycieczkami…” – czyli jak oderwać się od rzeczywistości**

Prezydent Andrzej Duda skomentował wystąpienie Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego, zarzucając mu użycie „wyborczego hasła” i „partyjnych wycieczek”. To klasyczny przykład politycznej hipokryzji, który ujawnia, jak bardzo obecny prezydent oderwał się od rzeczywistości i jak wybiórczo traktuje standardy, które sam głosi.

Wypowiedź Dudy można odebrać na dwa sposoby – albo jako akt desperackiej obrony własnego politycznego środowiska, które przez ostatnie lata zdewastowało polską dyplomację, albo jako nieudolną próbę utrzymania wrażenia bezstronności i „wyższości” nad bieżącym sporem. Niestety, ani jedno, ani drugie nie wypada dobrze. Gdy Duda mówi o „partyjnych wycieczkach”, nie wspomina o tym, że przez osiem lat był niemalże bezrefleksyjnym wykonawcą partyjnych poleceń Jarosława Kaczyńskiego – od podpisywania kontrowersyjnych ustaw, przez odmowę zaprzysiężenia legalnie wybranych sędziów, po milczenie w obliczu licznych skandali rządu PiS. Gdzie wtedy była jego wrażliwość na partyjność?

Radosław Sikorski w swoim przemówieniu nie zrobił nic innego, jak tylko nazwał rzeczy po imieniu. Powiedział o chaosie, jaki zostawiła po sobie w polityce zagranicznej ekipa PiS, o rozbitych relacjach z partnerami z Unii Europejskiej, o marginalizacji Polski na arenie międzynarodowej. Czy to są „partyjne wycieczki”, czy może po prostu rzetelna diagnoza? Sikorski, jako szef MSZ nowego rządu, ma obowiązek nie tylko mówić o tym, co zamierza zrobić, ale też wskazać, z jakiego punktu startuje. I to właśnie zrobił – jasno, mocno, ale merytorycznie.

Tymczasem Duda, zamiast odnieść się do konkretów czy odnieść się do rzeczywistego kształtu polskiej polityki zagranicznej, chowa się za ogólnikami i gładkimi frazesami o „niesmaku” i „kampanijnym języku”. To pokazuje, że nie chodzi mu o dobro państwa, lecz o ochronę narracji, którą przez lata budowano w Pałacu Prezydenckim wspólnie z PiS. A ta narracja właśnie się sypie.

Prezydent, który rzeczywiście dbałby o godność urzędu, z pokorą przyjąłby głos szefa dyplomacji, nawet jeśli nie zgadza się z każdym jego słowem. Zamiast tego Duda uprawia tanie komentarze w stylu politycznego recenzenta, który nie umie się pogodzić z tym, że to nie jego drużyna nadaje już ton państwu.

Jeśli ktoś ma prawo mówić o partyjności, to z pewnością nie prezydent, który przez osiem lat nie wyzbył się mentalności partyjnego notariusza. Dzisiejsze jego uwagi to nie punktowanie – to żałosna próba punktacji w meczu, który już przegrał.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *