W maju 2023 roku prezydent Andrzej Duda podpisał kontrowersyjną ustawę powołującą specjalną komisję do badania rosyjskich wpływów w polskiej polityce. Choć oficjalnie celem ustawy jest ochrona bezpieczeństwa narodowego, krytycy twierdzą, że jej prawdziwym celem jest uderzenie w opozycję, a zwłaszcza w byłego premiera Donalda Tuska.
Ustawa pozwala komisji, której członkowie są mianowani przez rząd, badać osoby podejrzewane o działanie pod wpływem Rosji w latach 2007–2022. Co najważniejsze, komisja może zakazać takim osobom pełnienia funkcji publicznych nawet na 10 lat — bez udziału sądu czy zapewnienia prawa do obrony. Ponieważ Tusk przez część tego okresu był premierem, a dziś znów stoi na czele rządu, wielu postrzega to jako próbę unieszkodliwienia głównego rywala Prawa i Sprawiedliwości (PiS) przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku.
Społeczność międzynarodowa zareagowała ostro. Unia Europejska wyraziła poważne obawy o praworządność, ostrzegając, że ustawa może naruszać demokratyczne standardy. Również rząd USA skrytykował ustawę — Departament Stanu uznał ją za „niezgodną z zasadami demokracji”. Pod naciskiem prezydent Duda zaproponował poprawki, jednak główne uprawnienia komisji pozostały bez zmian.
Ustawa ta odzwierciedla głębszy kryzys polityczny w Polsce, gdzie PiS od lat oskarżany jest o podporządkowywanie instytucji państwowych interesom partyjnym. Komisja ds. rosyjskich wpływów wydaje się kolejnym narzędziem w tej strategii — opakowanym w język bezpieczeństwa narodowego, ale w rzeczywistości mogącym służyć eliminowaniu rywali politycznych.