Mentzen, Trzaskowski i Sikorski przy piwie. Są kulisy. “Tak oto spotkali się w jednym miejscu”
To spotkanie zaskoczyło wszystkich – od dziennikarzy po politycznych komentatorów. W sobotni wieczór, w jednej z warszawskich restauracji z kraftowym piwem, przy jednym stoliku zasiedli: Sławomir Mentzen, Rafał Trzaskowski i Radosław Sikorski. Trzech polityków, trzy różne partie, trzy skrajnie odmienne wizje Polski – a jednak „tak oto spotkali się w jednym miejscu”, jak skomentował z ironią jeden z kelnerów obecnych w lokalu.
Choć nie była to oficjalna debata ani zaplanowana konferencja, atmosfera w pubie szybko zrobiła się gęsta od spekulacji. Ktoś zrobił zdjęcie z ukrycia – trzech mężczyzn siedzących przy stole, w luźnej atmosferze, z kuflami w ręku. Zdjęcie natychmiast obiegło media społecznościowe i rozgrzało polski internet.
Nieformalne spotkanie czy polityczny teatr?
Według źródeł zbliżonych do warszawskiego ratusza, inicjatorem spotkania miał być Trzaskowski. – „Chciał porozmawiać poza kamerami, w mniej formalnej atmosferze. Temat? Oczywiście zbliżające się wybory do Parlamentu Europejskiego i napięcia między frakcjami w kraju” – zdradza jeden z jego współpracowników.
Z kolei Mentzen, lider Konfederacji, w swoim stylu napisał na platformie X (dawniej Twitter): „Czasem warto napić się piwa nawet z politycznymi przeciwnikami. O dziwo, nie gryźli.” Dodał do tego uśmiechniętą emotikonę, co tylko podsyciło domysły.
Największą zagadką pozostaje obecność Sikorskiego – doświadczonego polityka z PO, byłego ministra spraw zagranicznych, a dziś europosła. – „Może to przypadek? Może nie? Ale Sikorski potrafi wyczuć moment” – komentuje anonimowo jeden z dziennikarzy sejmowych.
Co ustalili przy piwie?
Tu pojawiają się spekulacje. Niektórzy sugerują, że rozmowa dotyczyła wspólnego frontu przeciw rosnącemu znaczeniu populizmu. Inni – że była to próba wybadania Mentzena przed ewentualnym zbliżeniem z częścią centroprawicy. Jeszcze inni widzą w tym ruch taktyczny – sondowanie sojuszy na poziomie europejskim w kontekście nowego układu sił w Brukseli.
Jedno jest pewne – atmosfera była zaskakująco spokojna. Żadnych okrzyków, żadnych ostentacyjnych gestów. Świadkowie mówią, że politycy rozmawiali spokojnie, momentami nawet żartując. – „Nie widziałem ich nigdy w takiej wersji. Jakby naprawdę rozmawiali po ludzku, a nie z sejmowej mównicy” – mówi jeden z gości pubu.
Symboliczna scena?
Spotkanie trzech polityków przy piwie może mieć wymiar symboliczny. Pokazuje, że mimo ostrych słów, kampanii i medialnych przepychanek, dialog jest możliwy – choćby na poziomie nieformalnym. Dla części wyborców to może być znak, że polityka w Polsce dojrzewa do rozmowy, nie tylko walki.
Czy coś z tego wyniknie? Na razie nikt oficjalnie nie komentuje szczegółów spotkania. Ale jedno jest pewne – to wydarzenie zostanie zapamiętane, bo w polityce rzadko dochodzi do sytuacji, gdy tak różni gracze siadają do stołu… i to jeszcze przy piwie.