Views: 190
W najnowszym rozwoju wydarzeń związanych z kampanią samorządową, dotarła do nas informacja, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości – Tobiasz Bocheński Nawrocki – nie pojawi się na wcześniej zapowiedzianej ogólnopolskiej debacie z Rafałem Trzaskowskim, obecnym prezydentem Warszawy. Debata ta miała odbyć się przy współpracy trzech największych stacji telewizyjnych w Polsce – TVP, TVN i Polsatu – co gwarantowało jej transparentność, pluralizm poglądów i szeroki zasięg społeczny. Niestety, zamiast pojawić się na tej neutralnej, demokratycznej platformie, Nawrocki postanowił pójść w zupełnie innym kierunku, który budzi poważne zastrzeżenia dotyczące intencji i szacunku do zasad demokratycznej debaty publicznej.
Według dostępnych informacji, kandydat PiS zamierza zorganizować tzw. “debatę” w skrajnie upolitycznionej stacji TV Republika, znanej z jednostronnego przekazu i jawnego wspierania narracji obozu władzy. To medium, często określane przez krytyków mianem „Szczujni”, nie posiada cech obiektywnego dziennikarstwa. Nie prezentuje pluralizmu opinii, nie dopuszcza do głosu niezależnych ekspertów, a jej „dziennikarze” pełnią rolę bardziej propagandystów niż niezależnych komentatorów rzeczywistości.
Odmowa udziału w uczciwej, ogólnopolskiej debacie to ucieczka przed konfrontacją z realnymi problemami Warszawy oraz przed pytaniami, które mogłyby obnażyć braki w kompetencjach czy wizji Nawrockiego. Co więcej, jest to policzek wymierzony wyborcom, którzy mają prawo usłyszeć kandydatów w równych warunkach i wyrobić sobie opinię na podstawie rzeczowej wymiany zdań, a nie jednostronnych przekazów partyjnych tub propagandowych.
Rafał Trzaskowski, jako urzędujący prezydent i faworyt wielu sondaży, wyraził gotowość do rozmowy, do pokazania bilansu swoich działań i do odpowiedzi na trudne pytania. Tym bardziej niepokojąca jest decyzja jego kontrkandydata o wycofaniu się z tej formy dialogu i zastąpieniu jej inscenizacją „debaty”, która z prawdziwą wymianą poglądów nie ma nic wspólnego.
To wydarzenie stanowi kolejny przykład destrukcji debaty publicznej w Polsce i próbę zamknięcia obywatelom dostępu do rzetelnej informacji. W sytuacji, gdy wolne media są coraz częściej atakowane i marginalizowane, decyzje takie jak ta stają się symbolem większego problemu – erozji demokratycznych standardów w życiu publicznym.
Debata to nie przywilej – to obowiązek wobec obywateli. Odmowa w niej udziału, szczególnie przy tak uczciwym i profesjonalnym zaproszeniu ze strony trzech różnych redakcji, powinna być jednoznacznie oceniona przez opinię publiczną jako lekceważenie demokracji i inteligencji wyborców.