Justyna Kowalczyk jasno po słowach Andrzeja Dudy – sportowcy nie chcą milczeć
W grudniu 2024 roku prezydent Andrzej Duda podjął kontrowersyjną decyzję, kierując do Trybunału Konstytucyjnego nowelizację ustawy o sporcie. Miała ona wprowadzić szereg istotnych zmian, które miały na celu zwiększenie przejrzystości, równości i reprezentatywności w strukturach zarządzających sportem w Polsce. Wśród sportowców zawrzało – a jedną z pierwszych osób, która zabrała głos, była dwukrotna mistrzyni olimpijska w biegach narciarskich, Justyna Kowalczyk-Tekieli.
Nowelizacja przewidywała m.in. wprowadzenie obowiązkowej obecności przedstawicieli zawodników kadry narodowej w zarządach związków sportowych, a także parytetów płci. W praktyce oznaczało to, że w zarządach związków liczących od dwóch do pięciu członków musiałaby zasiadać co najmniej jedna kobieta i jeden mężczyzna. W większych organizacjach proporcja każdej z płci miała wynosić co najmniej 30%. Co więcej, ustawa zakładała również wydłużenie czasu pobierania stypendium sportowego przez zawodniczki po urodzeniu dziecka – z sześciu do dwunastu miesięcy – oraz zwiększenie jego wysokości z 50% do 81,5%.
Prezydent Duda, zamiast podpisać ustawę, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli prewencyjnej. Jak sam tłumaczył, wątpliwości budziła m.in. konstrukcja prawna dotycząca wyboru przedstawicieli zawodników do zarządów z pominięciem walnych zgromadzeń oraz zaproponowane sankcje za brak zachowania ustawowych parytetów płci. Tłumaczenie to nie przekonało jednak środowiska sportowego.
Najgłośniej wybrzmiał głos Justyny Kowalczyk-Tekieli. Była biegaczka w emocjonalnym wpisie w mediach społecznościowych określiła decyzję prezydenta jako „najgorszy prezent na święta, jaki mogłyśmy dostać”. Podkreśliła, że nie chodzi o żadne przywileje, ale o normalność, do której polski sport – jej zdaniem – powinien dążyć. W jej ocenie, nowelizacja ustawy zbliżała nasz kraj do najlepszych międzynarodowych standardów.
Do apelu Kowalczyk-Tekieli przyłączyły się inne znane postaci polskiego sportu, m.in. tyczkarka Monika Pyrek, siatkarka Joanna Wołosz, tenisistka Magda Linette, kolarka Maja Włoszczowska i wioślarka Katarzyna Zillmann. Wspólnie wyrazili rozczarowanie decyzją prezydenta i obawę, że dalsze opóźnienia w wejściu ustawy w życie będą szkodzić całemu środowisku sportowemu – szczególnie kobietom.
Minister sportu Sławomir Nitras również nie pozostał obojętny. Zarzucił prezydentowi działanie w interesie działaczy związkowych, a nie samych zawodników. Przypomniał, że ustawa miała wzmocnić pozycję sportowców – szczególnie kobiet – w strukturach władzy, gdzie do tej pory byli często pomijani lub niedostatecznie reprezentowani.
Reforma ustawy o sporcie była postrzegana jako realna szansa na modernizację zarządzania sportem w Polsce. Wprowadzenie parytetów i obecność przedstawicieli zawodników w zarządach związków to krok w stronę większej przejrzystości i demokratyzacji. Wsparcie dla zawodniczek w ciąży i po porodzie to natomiast ważny element równości szans i zachęta do kontynuowania kariery sportowej mimo wyzwań życiowych.
Decyzja prezydenta Dudy o wstrzymaniu ustawy spotkała się z jednoznaczną krytyką ze strony wielu środowisk sportowych. W ich opinii to nie tylko polityczne zagranie, ale działanie mogące zahamować ważne zmiany systemowe. Ostateczne rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego będzie miało kluczowe znaczenie dla przyszłości polskiego sportu i pozycji sportowców w jego strukturach.
Jedno jest pewne – sportowcy nie zamierzają milczeć. Głos Justyny Kowalczyk-Tekieli to wyraz buntu i determinacji środowiska, które domaga się godnego traktowania, równości i prawa do współdecydowania o własnym losie.