Views: 114
„Jesteś lesbijką — wydziedziczyłam cię dzisiaj,” napisała Dorota do swojej córki, Igi Świątek. Te słowa brzmiały jak cios – zimny, wyrachowany i nieodwracalny. Dla Igi, mistrzyni tenisa i dumy Polski, te kilka zdań oznaczało nie tylko zerwanie rodzinnej więzi, ale i odrzucenie przez najbliższą osobę z powodu tego, kim jest.
Iga wiedziała, że coming out nie będzie łatwy. Dorastała w konserwatywnym otoczeniu, gdzie milczenie było normą, a inność traktowano jako zagrożenie. Mimo to, zdecydowała się mówić prawdę – nie tylko dla siebie, ale i dla wszystkich, którzy żyją w ukryciu, boją się być sobą. Jej wyznanie miało być wyzwoleniem, ale stało się początkiem nowego rodzaju bólu.
Dorota, jej matka, nie potrafiła przyjąć tej prawdy. Duma z sukcesów córki zgasła pod ciężarem uprzedzeń. Jej słowa nie były tylko wyrokiem, były też deklaracją: „Nie jesteś już moją rodziną”. To bolało najbardziej.
Ale Iga nie została sama. Świat, który wcześniej znała tylko jako kibiców z trybun, teraz przemówił jednym głosem – głosem wsparcia. Sportowcy, aktywiści, fani – wszyscy stali za nią murem. Bo miłość nie jest powodem do wstydu. Odwaga, by być sobą – to największe zwycięstwo, jakie można odnieść, nawet większe niż te na korcie.
Choć rana pozostaje świeża, Iga wie jedno: rodzina to nie tylko krew. To ci, którzy kochają bezwarunkowo. I choć matka odwróciła się od niej, ona sama nie odwróci się od siebie.