– Jest pan ateistą, podkreślił pan, “jeżeli” istnieje ten lepszy świat. Trudno nie wierzyć w nic.
– Tak, to prawda. Nie wierzę w życie po śmierci, w niebo czy piekło. Ale nie znaczy to, że nie odczuwam braku czy tęsknoty. Najtrudniejsze są pożegnania, zwłaszcza z bliskimi. Kiedy umiera przyjaciel, chciałoby się powiedzieć „do zobaczenia”, mieć nadzieję, że to nie jest koniec. Niestety, ja w to nie wierzę. Dla mnie śmierć jest ostateczna. Nie ma nic więcej.
Ale to nie znaczy, że nie ma niczego w ogóle. Jest pamięć. A póki ktoś żyje w naszej pamięci, póki wspominamy jego słowa, gesty, obecność – on w pewnym sensie nadal z nami jest. Właśnie to daje mi pewną formę ukojenia. Nie wierzę w dusze ani w życie wieczne, ale wierzę, że pamięć ma ogromną wartość. To nasza ludzka forma nieśmiertelności. Dlatego staram się pamiętać. Mówić o tych, których już nie ma, przypominać ich. Wtedy oni naprawdę żyją dalej – w nas.