Views: 399
Jarosław Kaczyński i kilku czołowych polityków Prawa i Sprawiedliwości (PiS) dorobili się w wewnętrznych kręgach partii niezbyt sympatycznego określenia. Jak donosi były polityk związany z Nowogrodzką, wewnętrzne napięcia, nieformalna hierarchia oraz styl zarządzania doprowadziły do powstania prześmiewczego przydomku, który krąży po kuluarach partii.
Według relacji polityka, który w przeszłości miał bliski kontakt z centralą PiS przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie, określenie to brzmi: „zakon PC”. Pojęcie to funkcjonuje w partii od dłuższego czasu, lecz dopiero niedawno nabrało negatywnego wydźwięku w szerszym kontekście. „Zakon” odnosi się do grupy lojalnych, długoletnich współpracowników Jarosława Kaczyńskiego, wywodzących się jeszcze z czasów Porozumienia Centrum – pierwszej partii stworzonej przez braci Kaczyńskich w latach 90. To właśnie ta grupa, według wielu działaczy, posiada nieproporcjonalnie duży wpływ na decyzje partii, niezależnie od ich formalnych stanowisk.
Były polityk opisał, że członkowie „zakonu” są traktowani przez innych z mieszaniną szacunku i rezerwy. To osoby absolutnie oddane Kaczyńskiemu, często mające wyłączny dostęp do jego ucha i zdolne do wpływania na kluczowe decyzje w partii, rządzie, a nawet spółkach Skarbu Państwa. – „To trochę jak dwór. Są ci, którzy naprawdę rządzą, i cała reszta, która udaje, że ma coś do powiedzenia” – powiedział informator, zaznaczając jednocześnie, że dla nowych, ambitnych polityków PiS taka rzeczywistość bywa bardzo frustrująca.
Wśród „braci zakonnych”, jak żartobliwie określani są członkowie tej elity, mają znajdować się m.in. tacy politycy jak Mariusz Błaszczak, Joachim Brudziński, Marek Suski czy Antoni Macierewicz. Część z nich nie pełni już funkcji rządowych, ale nadal pozostaje wpływowa w strukturach partyjnych i przy podejmowaniu kluczowych decyzji. To ich lojalność wobec Kaczyńskiego, a nie kompetencje czy wyniki wyborcze, mają gwarantować ich trwałą pozycję.
Atmosfera wokół „zakonu” jest napięta. Coraz więcej działaczy PiS – zwłaszcza z młodszych pokoleń – postrzega ich jako hamulec rozwoju partii i przeszkodę w otwarciu się na nowe idee oraz elektoraty. Z kolei członkowie „zakonu” są przekonani, że ich doświadczenie i przywiązanie do idei Kaczyńskiego to fundament PiS.
Choć określenie „zakon PC” ma nieco ironiczny wydźwięk, stanowi ważny sygnał tego, co dzieje się wewnątrz partii. Świadczy o narastającym konflikcie pokoleń, różnicach w podejściu do polityki i braku przestrzeni dla zmian. Czy PiS będzie w stanie się otworzyć i ewoluować, czy też pozostanie partią „zakonu”? Czas pokaże.