Jarosław Kaczyński ani myśli przepraszać Zbigniewa Komosę za zachowanie, którego miał się dopuścić podczas miesięcznicy smoleńskiej. Aktywista liczył na przeprosiny, ale się przeliczył. Co dalej?

By | April 16, 2025

Views: 56

Jarosław Kaczyński nie zamierza przepraszać Zbigniewa Komosy – aktywisty, który zarzucił prezesowi Prawa i Sprawiedliwości niewłaściwe zachowanie podczas jednej z miesięcznic smoleńskich. Incydent, który miał miejsce w czasie publicznych obchodów, zyskał spore zainteresowanie mediów i opinii publicznej. Komosa twierdzi, że Kaczyński potraktował go w sposób niegodny funkcji, którą pełni jako lider polityczny, domagając się publicznych przeprosin. Jednak jak się okazuje, tych słów skruchy się nie doczekał – i raczej nie doczeka.

Brak reakcji ze strony Kaczyńskiego nie zaskoczył wszystkich. Polityk znany jest z twardej postawy i niechęci do publicznego przyznawania się do błędów, zwłaszcza wobec przeciwników politycznych lub osób, które – w jego oczach – zakłócają powagę państwowych uroczystości. Dla Komosy sytuacja miała jednak znaczenie osobiste. Jak sam podkreślał, nie chodziło mu o medialny rozgłos, lecz o zasadę i szacunek dla obywatela, który ma prawo uczestniczyć w życiu publicznym, nawet jeśli jego poglądy różnią się od tych prezentowanych przez władzę.

Zbigniew Komosa od lat angażuje się w protesty i działania obywatelskie, często pojawia się na wydarzeniach organizowanych przez środowiska opozycyjne i demokratyczne. Jest znany ze swojego zdecydowanego tonu i konsekwentnej postawy wobec rządzących. Nic dziwnego, że również i tym razem postanowił nagłośnić sprawę i domagać się reakcji ze strony osoby, którą uważa za odpowiedzialną za przekroczenie granic.

Co dalej? Komosa już zapowiedział, że nie zostawi sprawy bez echa. Możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy – to droga prawna. Jeśli aktywista zdecyduje się pójść do sądu, może próbować udowodnić, że doszło do naruszenia jego dóbr osobistych. Taki proces byłby nie tylko medialny, ale i symboliczny – pokazujący, że obywatel ma prawo stawiać opór nawet najwyższym funkcjonariuszom w państwie. Drugi scenariusz to kontynuacja działań społecznych. Komosa może wykorzystać ten incydent jako paliwo do dalszych protestów, happeningów czy kampanii informacyjnych, które mają na celu uświadamianie społeczeństwu, jak ważne jest poszanowanie obywatelskich praw.

Tymczasem Kaczyński milczy. I najpewniej uznaje, że każda reakcja byłaby wodą na młyn dla jego przeciwników. Takie milczenie jest jednak również komunikatem – pokazuje, że władza nie zawsze czuje się zobowiązana do dialogu czy refleksji. Czy to słabość, czy strategia? Ocenę zostawmy opinii publicznej.

Jedno jest pewne: sprawa nie ucichnie szybko. Komosa, jak sam mówi, „nie odpuści”, a milczenie Kaczyńskiego tylko go motywuje. A więc – choć przeprosin nie ma – konflikt dopiero się rozpędza.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *