Przyszłość polskich skoków narciarskich budzi mieszane uczucia. Z jednej strony wciąż mamy utalentowanych zawodników i silne zaplecze trenerskie, z drugiej – widać pewne oznaki kryzysu. Adam Małysz, prezes PZN, podkreśla, że skoki wymagają długofalowej strategii, a sukcesy nie przychodzą z dnia na dzień. “Jeśli ktoś mówi inaczej, to jest w błędzie” – te słowa oddają rzeczywistość polskich skoków.
Po złotych latach Kamila Stocha i Dawida Kubackiego kadra przechodzi pokoleniową zmianę. Młodzi zawodnicy, tacy jak Klemens Joniak czy Jan Habdas, mają potencjał, ale potrzebują czasu, by dorównać legendom. Wymaga to inwestycji w szkolenie, nowoczesne technologie i stabilizację sztabu trenerskiego. W ostatnich latach brakowało konsekwencji w wyborze szkoleniowców, co wpłynęło na wyniki drużyny.
Światowe skoki dynamicznie się rozwijają – Austria, Słowenia czy Norwegia stosują innowacyjne metody treningowe i pracują nad każdym detalem, by zwiększyć przewagę. Polska musi nadążać za tym tempem, jeśli chce wrócić do regularnej walki o najwyższe cele. Kluczowe będzie odbudowanie systemu szkolenia młodzieży i większa liczba obiektów do treningów, które umożliwią rozwój przyszłych mistrzów.
Choć obecna sytuacja może nie napawać optymizmem, polskie skoki wciąż mają fundamenty, na których można budować sukcesy. Jednak bez długofalowego planu i cierpliwości trudno będzie nawiązać do złotej ery Małysza i Stocha.