Views: 38
Podczas niedawnej debaty publicznej doszło do starcia, które z miejsca stało się viralem w mediach społecznościowych. Szymon Hołownia, marszałek Sejmu i jeden z liderów opozycji, zadał pytanie Karolowi Nawrockiemu – kandydatowi wspieranemu przez Prawo i Sprawiedliwość – które, jak wielu komentatorów zauważyło, całkowicie go „zaorało”. Nawrocki, historyk i prezes IPN, wypadł nie tylko blado, ale wręcz kompromitująco, gubiąc się w odpowiedziach i demonstrując brak przygotowania do ubiegania się o najwyższy urząd w państwie.
Hołownia nie silił się na uprzejmości – zadał konkretne pytanie o to, jakie są pomysły Nawrockiego na przyszłość Polski w kontekście bezpieczeństwa, relacji z Unią Europejską i walki z dezinformacją. Zamiast odpowiedzi merytorycznej, Nawrocki zaczął mówić o konieczności „obrony wartości narodowych” i o „rewizji postaw patriotycznych”. W pewnym momencie próbował zaatakować Hołownię, sugerując, że ten „rozmywa polską tożsamość”. Ale to już nie był atak – to była desperacja.
Komentatorzy nie mieli wątpliwości – kandydat PiS pogubił się jak dziecko we mgle. Zamiast pokazać wizję, konkretne rozwiązania czy jakąkolwiek wiedzę o problemach współczesnej Polski, mówił sloganami, które mogłyby uchodzić za notatki z partyjnego biura prasowego. Bezczelność w jego tonie – typowa dla „twardej linii” PiS – tylko pogłębiła wrażenie, że nie mamy do czynienia z liderem, lecz z wykonawcą politycznych rozkazów. Zero kwalifikacji, zero refleksji, zero przygotowania.
Internauci nie pozostali obojętni. Twitter (obecnie X) zalały memy i komentarze, w których porównywano Nawrockiego do ucznia przyłapanego na ściąganiu. Jeden z użytkowników napisał: „Nawrocki wyglądał, jakby ktoś go wepchnął na scenę z kartką w ręku i kazał improwizować. A on improwizował – tylko że tragicznie.” Inni porównywali go do typowego „PiSiora” – aroganckiego, odklejonego od rzeczywistości, a jednocześnie panicznie nieprzygotowanego.
Hołownia natomiast po raz kolejny pokazał, że potrafi prowadzić debatę z klasą, ale i z ostrym językiem, gdy trzeba. Jego pytanie nie tylko ośmieszyło Nawrockiego, ale też pokazało szerszy problem: obóz rządzący nie ma dziś kandydatów z wizją, którzy potrafiliby porwać społeczeństwo i wnieść nową jakość do polskiej polityki. Nawrocki może i zna daty z historii, ale to za mało, by być prezydentem nowoczesnego państwa.