Views: 145
Janusz Kowalski, poseł Prawa i Sprawiedliwości, po raz kolejny wywołał burzę swoimi kontrowersyjnymi słowami. Tym razem na celowniku znalazł się premier Donald Tusk. W jednym z wywiadów Kowalski stwierdził: **„Gdybym był premierem, Tusk by siedział”**, co natychmiast odbiło się szerokim echem w mediach i politycznych kuluarach.
Wypowiedź padła w kontekście debaty na temat odpowiedzialności politycznej i prawnej Donalda Tuska za decyzje podejmowane w czasie jego wcześniejszego urzędowania jako szefa rządu, a także późniejszej działalności w instytucjach Unii Europejskiej. Zdaniem Kowalskiego, Tusk powinien ponieść konsekwencje za działania, które – jego zdaniem – zaszkodziły Polsce. Wskazywał między innymi na politykę energetyczną rządu PO-PSL, relacje z Rosją oraz brak odpowiednich działań w sprawie afery Amber Gold.
– „Donald Tusk przez lata realizował interesy Berlina, nie Warszawy. Działał przeciwko polskiemu interesowi narodowemu. Dziś udaje patriotę, ale prawda jest taka, że przez jego politykę cierpią polskie rodziny, polskie firmy i całe państwo” – mówił Kowalski podczas rozmowy w jednej ze stacji telewizyjnych.
Słowa posła wywołały oburzenie wśród polityków koalicji rządzącej. Wielu z nich uznało je za niedopuszczalne i za przejaw radykalizacji retoryki PiS po przegranych wyborach. – „To nie jest język demokratycznej debaty. To są groźby rodem z państwa autorytarnego. Jeśli pan Kowalski marzy o tym, by politycznych przeciwników zamykać do więzienia, to chyba pomylił kraj” – skomentował jeden z posłów Koalicji Obywatelskiej.
Nie brakowało również głosów z opozycji, które starały się bronić Kowalskiego, tłumacząc jego słowa jako „przenośnię” i „próbę zwrócenia uwagi na bezkarność elit Platformy Obywatelskiej”. Sam Kowalski również nieco złagodził ton w kolejnych wypowiedziach, mówiąc: – „Oczywiście, nie chodzi o to, żeby kogokolwiek wsadzać do więzienia bez procesu. Ale jestem przekonany, że gdyby prokuratura działała niezależnie i skutecznie, Donald Tusk już dawno odpowiedziałby za swoje decyzje.”
Komentarze Janusza Kowalskiego wpisują się w szerszą strategię PiS, które po utracie władzy szuka sposobu na odzyskanie poparcia społecznego, m.in. poprzez ostrą krytykę obecnego rządu i jego lidera. Słowa takie jak te mają mobilizować twardy elektorat i budować obraz Donalda Tuska jako zagrożenia dla suwerenności Polski.
Nie ulega wątpliwości, że tego rodzaju retoryka zaostrza konflikt polityczny i oddala możliwość rzeczowej debaty. Niezależnie od intencji Kowalskiego, jego wypowiedź wywołała silne emocje i pokazała, że polska scena polityczna pozostaje głęboko spolaryzowana.