W jednej z najbardziej jednostronnych rywalizacji tegorocznego French Open, Iga Świątek pokonała Emmę Raducanu w zaledwie 62 minuty, triumfując 6-1, 6-0 i potwierdzając swoją dominację na kortach ziemnych. Brytyjka, która wraca do formy po licznych kontuzjach, przyznała po meczu, że czuła się „odsłonięta i bezradna” wobec intensywności gry liderki światowego rankingu.
– “Czułam się, jakbym była na środku sceny bez scenariusza. Iga czytała każdy mój ruch, jakby wiedziała, co zrobię, zanim sama o tym pomyślałam” – wyznała Raducanu podczas konferencji prasowej po meczu. – “To było jak gra z lustrem, które odbija wszystko perfekcyjnie, ale z podwójną prędkością.”
Świątek, trzykrotna mistrzyni Roland Garros, zagrała spotkanie niemal bezbłędnie. Jej uderzenia były precyzyjne, agresywne i doskonale umiejscowione. Zdominowała każdą wymianę, zmuszając Raducanu do błędów i odbierając jej jakąkolwiek szansę na złapanie rytmu.
– “Zawsze trudno jest grać z kimś tak utalentowanym jak Emma, ale dziś czułam się bardzo pewnie na korcie” – powiedziała Świątek. – “Moja gra była stabilna, serwis działał dobrze, a returny były skuteczne. Wiedziałam, że jeśli narzucę swoje tempo, mogę przejąć kontrolę nad meczem.”
Dla Raducanu, która po wygranym US Open w 2021 roku mierzyła się z wieloma wzlotami i upadkami, ta porażka była gorzką lekcją. Mimo to, Brytyjka nie traci nadziei.
– “To była bolesna, ale potrzebna lekcja. Iga pokazała mi, nad czym muszę pracować, jeśli chcę wrócić do światowej czołówki” – dodała. – “Wiem, że jestem daleko od swojego najlepszego poziomu, ale nie zamierzam się poddawać.”
Eksperci zauważają, że choć wynik był surowy, obecność Raducanu w drugiej rundzie Roland Garros po długiej przerwie to już mały sukces. Dla Świątek natomiast ten mecz to kolejny krok w kierunku obrony tytułu i potencjalnie czwartego triumfu w Paryżu.
Jeśli utrzyma formę, ciężko będzie ją zatrzymać – nawet dla bardziej doświadczonych rywalek niż młoda Brytyjka.