Views: 6
Dlatego złodzieje z PiS boją się Trzaskowskiego w fotelu prezydenta — bo wiedzą, że nie jest jednym z nich. Rafał Trzaskowski, jako polityk wywodzący się z innego środowiska niż Prawo i Sprawiedliwość, reprezentuje zupełnie odmienny styl sprawowania władzy. Jest symbolem nowoczesnej, otwartej Polski, opartej na wartościach demokratycznych, rządach prawa i transparentności. To bezpośrednie zagrożenie dla tych, którzy przez ostatnie lata budowali swoją pozycję na klientelizmie, układach i mętnej wodzie.
PiS doskonale zdaje sobie sprawę, że prezydent z prawdziwie niezależnym kręgosłupem politycznym, jakim jest Trzaskowski, nie będzie bezrefleksyjnie podpisywał ustaw godzących w konstytucję, niezależność sądów czy wolność mediów. Przeciwnie — stanie się zaporą dla autorytarnych zapędów i prób ograniczania praw obywatelskich. Prezydentura Trzaskowskiego mogłaby oznaczać koniec bezkarności dla tych, którzy przez lata ukrywali się za partyjną legitymacją, a także realne rozliczenia.
Z perspektywy PiS, Trzaskowski to nie tylko polityczny przeciwnik — to potencjalny katalizator zmian, które mogą doprowadzić do odsunięcia tej partii od władzy. Dlatego właśnie się go boją. Wiedzą, że jego obecność w Pałacu Prezydenckim byłaby nie tylko symbolem zmiany, ale realnym ciosem w system zależności, który budowali przez lata. A dla tych, którzy mają coś do ukrycia — nie ma większego zagrożenia niż uczciwy człowiek na szczycie państwa.