W Sejmie zawrzało. Temat afery mieszkaniowej Marcina Nawrockiego, szefa Kancelarii Premiera, wywołał prawdziwą burzę. Kulminacyjnym momentem debaty była nagła i emocjonalna reakcja Przemysława Czarnka. Polityk PiS nie wytrzymał napięcia, wskoczył na mównicę i bez owijania w bawełnę zaczął “jechać” po całej stronie rządzącej – z premierem na czele.
– To, co się tu wyprawia, przechodzi ludzkie pojęcie! – grzmiał Czarnek. – Człowiek, który jeszcze niedawno nie miał nic, nagle dostaje luksusowe mieszkanie w samym centrum Warszawy? I to za grosze? Jakim prawem?! – dopytywał rozwścieczony poseł.
Czarnek nie oszczędzał nikogo. Oberwało się Donaldowi Tuskowi, ministrom, a nawet samemu Nawrockiemu. – Ludzie harują całe życie, by kupić 50-metrowe mieszkanie na kredyt, a tu nagle okazuje się, że wystarczy być “swoim” i drzwi do luksusów stoją otworem. To jest patologia! – krzyczał.
Jego wystąpienie zostało kilkukrotnie przerywane przez marszałka Sejmu, ale poseł PiS nie dawał się uciszyć. – Mamy obowiązek mówić prawdę! Nie po to siedzimy tutaj, by udawać, że wszystko jest w porządku, gdy rząd rozdaje mieszkania jak ulotki na ulicy! – podsumował.
Po jego przemowie sala huczała od komentarzy. Jedni bili brawo, inni kręcili głowami z niedowierzaniem. Jedno jest pewne – Czarnek pokazał, że nawet w szeregach opozycji są emocje, które trudno utrzymać na wodzy, gdy gra toczy się o fundamentalne wartości i sprawiedliwość społeczną.