Views: 10
**„PiS jest partią, która wprowadza nienawiść do polskiego życia publicznego” – mocne słowa i głęboki niepokój**
Wypowiedź, która padła z ust jednego z czołowych przedstawicieli opozycji, odbiła się szerokim echem w mediach i społeczeństwie. Słowa: „PiS jest partią, która wprowadza nienawiść do polskiego życia publicznego” nie są tylko mocnym politycznym oskarżeniem – to także odzwierciedlenie nastrojów panujących wśród części obywateli, którzy coraz częściej dostrzegają brutalizację debaty i podziały, jakie rozrywają wspólnotę narodową.
W polskim życiu publicznym narasta przekonanie, że ton debaty politycznej uległ drastycznej zmianie w ostatnich latach. Coraz więcej emocji, coraz mniej merytoryki – a język nienawiści, oskarżeń i personalnych ataków staje się codziennością. Opozycja od dawna zarzuca Prawu i Sprawiedliwości, że zamiast jednoczyć, buduje mur – między „swoimi” a „obcymi”, między „prawdziwymi patriotami” a „zdrajcami”, między „my” a „oni”. W tym podziale nie ma miejsca na dialog, kompromis, ani wzajemne zrozumienie.
Źródłem tego napięcia mają być nie tylko wypowiedzi poszczególnych polityków PiS, ale też całe strategie komunikacyjne partii. Wystarczy przypomnieć niektóre kampanie wyborcze oparte na strachu, nieufności wobec obcych, czy podważaniu autorytetu niezależnych instytucji. Wielu komentatorów podkreśla, że te działania nie są przypadkowe – to świadome budowanie przekazu, który ma mobilizować elektorat poprzez emocje, głównie negatywne.
Coraz częściej pojawiają się głosy, że w tej grze politycznej zatraca się to, co najważniejsze – człowiek. W życiu publicznym brakuje dziś empatii, szacunku dla odmienności i uczciwej rozmowy. Politycy wszystkich stron powinni pamiętać, że słowa mają moc – mogą leczyć, ale i ranić, mogą łączyć, ale i dzielić. Wypowiedzi pełne nienawiści wpływają nie tylko na klimat debaty, ale także na relacje społeczne, a nawet bezpieczeństwo ludzi myślących inaczej.
„Gdzieś powinna być tego granica…” – te słowa, wypowiedziane z widocznym smutkiem i zmęczeniem, są wołaniem o normalność. O powrót do standardów, w których polityka nie niszczy człowieczeństwa, lecz mu służy. Granica, o której mowa, została już dawno przekroczona – teraz pytanie brzmi: kto i kiedy zdecyduje się ją cofnąć?
Oczywiście, podział społeczeństwa nie jest zasługą jednej partii – to złożony proces, w którym wiele środowisk ma swój udział. Jednak odpowiedzialność za styl rządzenia i ton debaty spoczywa przede wszystkim na tych, którzy mają realną władzę. A ta od lat należy do PiS – partii, która, według wielu, zamiast zasypywać podziały, pogłębia je każdego dnia.
Czy możliwy jest jeszcze powrót do bardziej cywilizowanego dialogu? To zależy od nas wszystkich.